środa, 31 lipca 2013

otępienie

miłość mieszka na chodnikach
cicho zasypia w rynsztokach
żebrze o kromkę chleba
twardą suchą piętkę

miłość kocha tęczowym uśmiechem
wznosząc ramiona do słońca
rozdając soczyste czereśnie 
całując usta w obłokach

miłość nie pyta o powód 
gdy drzwi są zatrzaśnięte
chwilę w milczeniu poczeka 
co powiesz jej istoto

gdy wejdzie do zielonego ogrodu
ty z murów zmroczona
zastygasz w  przepysznych posadzkach dywanach




piątek, 26 lipca 2013

***

opustoszały ludzkie serca
bo nie wiecie co czynicie
aleją padają drzewa
na grobach sztucznych kwiatów

puste szpalerów dłonie
elektromagnetyczny zawył ELF
ze smyczy spuścił tsunami
manipulacyjny węzeł

na grobach sztucznych kwiatów
biały chleb z jajkiem i sałatą
zabronili nam jeść
pięćset milionów chcą zakuć w kajdany

puste szpalerów dłonie
miłości w sercu
nie chcą pokochać





sobota, 20 lipca 2013

gejsza

rozebrana
po czubki palców 
niby złota nić
jedwabna

po czubki palców
wtulona w objęcia
 z ust zebranych
uśmiechów

niby złota nić
giętka trzcina
w tafli odbita
uniesieniem wzburzonego jeziora

jedwabna
w dotyku
dłoni przytkniętej do dłoni




letnie anioły

letnie anioły
cicho spacerują po dachach
boso nie dotykają trawy
w krysztale uśpionej rosy

letnie anioły
ubrane z nieba
w bez dźwięku dotykają źrenicy
prosząc o spotkanie

letnie anioły
na tle jasnego horyzontu
bez pracy zapracowane
by bez ludzkiego odejść ładu

letnie anioły
w bezkresie 
realnego bezczasu 









niedziela, 7 lipca 2013

rewolta

kilku ludzi wyszło
na ulice
obalić obalić obalić
pif paf z rozgrzanej lufy

o la boga
krzyk matki przeszył powietrze
syn krwawo umarł
w żywych rękach

dyktator bruku
zastygł w pomniku
szczęk łańcucha
lament świata w kajdanach

o la boga
krzyk matki przeszył powietrze
gwałt członka tyrana

Tak żyją mocarze tego świata!
Rewolucja to furtka, by na nowo 
trzymać ludzi w kajdanach!

sobota, 6 lipca 2013

***

zebrałam włosy wiatru
zebrałam liście deszczu
tak mało mieszka w głowach
przemyślanych słów

zebrałam ślady pisku
ciche nuty drzew
tak mało pośród betonów
ciepłych uścisków  dłoni

zebrałam pąsy słonica
uśmiechy tataraków
tak mało wdzięcznych kroków
w ziemskim teatrze

zebrała miłość rosy
niech śpi w łupinie orzecha
tak mało życzliwości w oku