miłość mieszka na chodnikach
cicho zasypia w rynsztokach
żebrze o kromkę chleba
twardą suchą piętkę
miłość kocha tęczowym uśmiechem
wznosząc ramiona do słońca
rozdając soczyste czereśnie
całując usta w obłokach
miłość nie pyta o powód
gdy drzwi są zatrzaśnięte
chwilę w milczeniu poczeka
co powiesz jej istoto
gdy wejdzie do zielonego ogrodu
ty z murów zmroczona
zastygasz w przepysznych posadzkach dywanach