niedziela, 15 marca 2015

ręka chłopca

nie byłam pewna gdy odszedłeś
jak inni wcześniej odchodzili
gdy pytałeś 
jak długo stąd idzie się do nieba

gdy trzymałam twoją rączkę
może zbyt małą by unieść słońce
może zbyt dużą by wyczuć sosnowe igliwie
może zbyt wcześnie w przestrzeni nieruchomą

gdy mówiłam popatrz w otwarte okno
na gałęzi topoli przysiadł dzięcioł
posłuchaj
jak rytmicznie w korę stuka

gdy jak promień jasnego światła stałeś obok swego ciała
niczym magiczny świetlik
prawdziwy z życia duch





sobota, 14 marca 2015

żelazne dłonie

znużyłam łzy w morzu
żelazne dłonie inkwizycji
dosięgnęły tylko mego ciała
ogniem żywym spoczęłam na stosie

to oni 
zbyt nisko upadli by dostrzec słońce
to oni
o sercach skamieniali

to oni
ogłuchli w swej zapalczywości głuchego imadła 
to oni
na ustach swych czcili kłamstwa

uciszyłam szloch w morzu 
gdy na krzyżach wciąż czczą baranka
jak złodziej przez drzwi zakrada się prawda