gdy mówiłeś że cię nie ma
szybko milkły szyby w oknach
gdy mówiłeś że odchodzisz
skomlała za tobą podłoga
gdy szeptałeś ciebie nie ma
z szarych luster spojrzała postać
gdy szeptałeś ty odeszłaś
białe ściany odpowiedziały westchnieniem
gdy krzyczałeś to złudzenie
ona szła po chwiejnych schodach
gdy krzyczałeś przy mnie zostań
pożegnała cię uśmiechem
gdy kochałeś w zachodzie i wschodzie słońca
gdy milczałeś nad pustym przecież grobem
wieczność zrywała drzew dojrzałe owoce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz