gdy potykałam się sama o siebie
byłeś blisko a zarazem tak daleko
by dostrzec twą przezroczystą postać
pasma różowego błękitnego i złotego światła
gdy żal i smutek sięgał tak głęboko
że serce okryła tafla szkła
ty iskrą starałeś się być jutrzenki
ciepłym pasmem wschodzącego słońca
gdy strach okalał mnie niczym żelazna płachta
zamykając wrota do wnętrza
ty podałeś pomocną dłoń
by z cienia wypłynęła fala jasnego światła
gdy potykałam się o samą siebie
okuta w drętwy całun milczenia
ty w cieple domowego ogniska
ogrzałeś me skarłowaciałe istnienie
Dla mojego świetlistego opiekuna :)
Siedlce 25.04.2020
Przepiękny i przejmujący do głębi ludzkiej wrażliwości wiersz. Dziękuję Agni.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak wzruszające przypomnienie o tym, że jest zawsze ktoś kto nam pomaga w każdej chwili naszego życia.
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń